Jak już pisałem wcześniej, z naszego okna rozciąga się widok na Góry Stołowe, ale dzisiaj nic nie widać. Pogoda bardzo pochmurna, jedynie 23 stopnie. Dzień zaczynamy śniadaniem w knajpce znajdującej się przy nabrzeżu Wiktorii i Alberta – jest to najczęściej odwiedzanie miejsce w RPA (nabrzeże nie knajpka :) ). Następnie udajemy się oceanarium, podziwiać stwory – mieszkańców dwóch oceanów – indyjskiego i atlantyckiego. Samo oceanarium nie robi wielkiego wrażenia, ale na pewno warto odwiedzić to miejsce, chociażby po to by zobaczyć pingwiny (wstęp 75 randów za osobę), zwłaszcza gdy poranek wita nas deszczem…który będzie nas prześladował cały dzisiejszy dzień. Po wizycie w oceanarium kupujemy dwudniowe bilety na autobus turystyczny – taki kursujący po całym Cape Tawn double-decker bez górnego dachu, typu wsiadasz i wysiadasz kiedy chcesz ( 210 randów za dwudniowy bilet za osobę). Z powodu pogody góra autobusu jest pusta, dół pełen . Na naszej trasie odwiedzanym Zamek Dobrej Nadziei „Good Hope Castle” (28 randów), muzeum „Dystrykt 6” – 40 randów. Miejsce to warto odwiedzić – przedstawia historię apartheidu. Dydtryk 6 był miejscem zamieszkanym przez „żywiołową, wielorasową społeczność”. Ludność to została wysiedlona, a obszar przeznaczony tylko dla białych – wyburzono sporą część miasta, zmieniając jego oblicze.
Następnie udajemy się do dzielnicy Bo-Kaap pełnej kolorowych domów. Są one świadectwem minionych czasów, kiedy obszar ten zamieszkiwali niewolnicy z Cejlonu. Nie pozwalano im się kolorowo ubierać więc swoje zamiłowanie do kolorów okazywali malując woje domy…zaczyna padać coraz bardziej więc chowamy się w restauracji – tym razem tradycyjne afrykańskie danie – bobotie – nr 1 do spróbowania na liście w przewodniku – jest to rodzaj klopsa z cury polanego sosem jajecznym, podawanego ze słodkim ryżem – około 100 randów za porcję.
Syci i wypoczęci ruszamy dalej – wskakujemy w Czerwony autobus i ruszamy do podnóża Góry Stołowej – nazwa góry, jak widać na zdjęciach pochodzi od jej kształtu. Autobus wspina się w górę, a my razem z nim, tym razem na górnym pokładzie. Widoki są przepiękne…prawdopodobnie…ponieważ nas otacza jedynie mgła. Przed powrotem do domu odwiedzamy supermarket – wieczorkiem w domku pałaszujemy sałatkę ze świeżych owoców – winogrona, banany, mango, melony – mniam mniam.