Jest poranek – z okna rozciąga się przepiękny widok na Górę Stołową – na niebie nie ma żadnej chmurki. Spodziewana temperatura 27 stopni. Ruszamy na górę. Do podnóża Góry Stołowej dojeżdżamy samochodem. Na szczyt dostaniemy się kolejką. Bilet tam i powrotem kosztuje 195 randów. Na górę kursują 2 wagoniki – jeden wjeżdża, drugi zjeżdża. Co jest ciekawe, podłoga w wagoniku kręci się w kółko, tak że wszyscy mogą podziwiać widoki kręcąc się z podłogą. Na górze jest rzeczywiście płasko, natomiast widoki zapierają dech w piersiach. Wytyczone ścieżki pozwalają obejść górę dookoła – my wędrowaliśmy z przerwami na fotki i przystanki ponad 3 godziny. Z góry można też zjechać na linie – 12 metrów w dół z urwiska. Z naszej czwórki tylko Ryan skusił się na tą atrakcję. Sam pobyt na górze okazał się bardzo relaksujący – człowiek, a przynajmniej ja czułem się potem jakbym nie wiadomo od kiedy był na wakacjach.