Dzisiejszy dzień upłynął nam pod znakiem kaktusa i piramid – zwiedzaliśmy piramidy i oglądaliśmy, piliśmy i jedliśmy kaktusy, ale po kolei.
Śniadanie kontynentalne okazało się być śniadaniem kontynentalnym – 3 tosty, masło i dżem. Nie za wiele ale jak na pierwszy posiłek może być. Po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę. Pod hotel podjechał bus który zabrał nas oraz jeszcze 2 turystów ze Szwajcarii. Po drodze zabraliśmy jeszcze Pepe – naszego przewodnika.
Pierwszy przystanek – ruiny miasta Tlateolco – miejsce w którym składano ofiary, żeby udobruchać bogów, aby ci sprawili by słońce cały czas świeciło. Nasz przewodnik stwierdził, że w Polsce nie składaliśmy zbyt wielu ofiar z ludzi i dlatego mamy teraz taką pogodę.
Drugi przystanek – Plaza de America – miejsce w którym znajduje się 6 kościołów, pomnik Jana Pawła II, jego papa mobile oraz cudowny obraz Matki Boskiej z Guadelupe. Jest jeszcze 7 kościół z mauzoleum, który jest obecnie w budowie. Kościoły są z różnych epok, w tym gdzie znajduje się cudowny obraz są również flagi wszystkich państw z obu ameryk oraz 2 flagi z poza tego obszaru – jedna z nich jest z Polski. Dookoła placu kwitnie biznes jak w Częstochowie – sklepiki z kolorowymi, bardzo często kiczowatymi dewocjonaliami zapraszają na zakupy. Najdziwniejsza rzecz jaką widzimy – lampka nocna dla dziecka z kreskówkowym dzieciątkiem Jezus na krzyżu.
English version soon, sorry about the inconvenience :)