The City of Teotihuacan
Podróż zajmuje nam ponad godzinę. Po drodze przejeżdżamy przez górzysty teren, gdzie całe zbocza gór pokryte są domami – każdy buduje jak chce i z czego chce. Druga charakterystyczna rzecz to pojawiające się ogromne kaktusy, a nawet kaktusowe pola. Gdy dojeżdżamy na miejsce naszym oczom ukazuje się duża Piramida Słońca oraz mniejsza – Piramida Księżyca. Zanim jednak udamy się na zwiedzanie czeka nas tak dobrze znana nam z Indii wizyta w zakładzie produkcyjnym połączona z zakupami. Tym razem jest to zakład wytwarzający wyroby z obsydianu. Na dzień dobry zostajemy zapoznani z kaktusami, a raczej z tym co można z nich uzyskać, a jak się okazuje jest to wiele produktów – woda, alkohol, papier, igły, nici, a nawet materiał. Oczywiście możemy obejrzeć wszystkie te produkty, a nawet niektóre skosztować. Tak więc zaczynamy od degustacji alkoholów – słodkiego, czerwonego likieru z kaktusa, likieru z tequili z migdałami i miodem oraz mezcalu. Likiery są przepyszne natomiast mezcal spożywany tradycyjnie z solą i limonką jest specjałem dla tych, którzy lubią mocno wędzone trunki. Następnie dowiadujemy się więcej na temat boga słońce i bogini księżyca, czczonego w Teotihuacan oraz równowadze jaką tworzą. Dowiadujemy się też więcej na temat produkcji wyrobów z obsydianu, z których słynie ten region. Punkt kulminacyjny wizyty stanowią zakupy (nie kupiliśmy dywanu, ale może dlatego że tam ich nie robią). Mamy za to słonia i figurkę azteckiego wojownika. Zostajemy również zaproszeni na posiłek, tym razem w formie szwedzkiego stołu. Po raz pierwszy mamy możliwość skosztowania przepysznej lokalnej kuchni, w tym potraw z kaktusa. Syci i w dobrych humorach ruszamy na zwiedzanie miasta Teotihuacan. Jest już popołudniu i słońce mocno grzeje. Na drogę zostajemy wyposażeni w słomiane kapelusze.
Samo miasto stanowi ogromny kompleks, bardzo dobrze zachowany. Miejsce to przetrwało w takim stanie, gdyż już w momencie pojawienia się w Meksyku Hiszpanów było już wymarłe, w przeciwieństwie do miasta Meksyk, które zostało zrównane z ziemią i zbudowane przez nich na nowo. Podobno Teotihuacan nie został poddany żadnym rekonstrukcjom – archeolodzy musieli go tylko oczyścić z trawy, drzew i wszystkiego tego czym zarosło przez wieki. Niestety niektórzy z nich nie wykazali się zbytnią cierpliwością i do oczyszczania budynków użyli dynamitu stąd z świątyni słońca zachował się jedynie najmniejszy wewnętrzny budynek, a dwa większe okrywające go z zewnątrz zostały zburzone (w Meksyku w czasach przedhiszpańskich świątynie -piramidy były budowane w dość ciekawy sposób: najpierw budowano pierwszą piramidę na szczycie której umieszczano drewnianą świątynie dla danego boga lub kilka świątyń jeżeli czczono więcej bogów. Po upłynięciu 52 lat pierwszą piramidę obudowywano nową piramidą i zasypywano ziemią i gruzem tak by nikt już nie mógł się do niej dostać, a na szczycie stawiano nowe świątynie. Proces ten powtarzano regularnie, więc meksykańskie piramidy to takie matrioszki –jedna w drugiej, trochę jak jajka niespodzianki). Jak wygląda miasto Teotihuacan – zapraszam do galerii.
English version soon, sorry about the inconvenience :)