Po nocnej eskapadzie i "pasjonującej" wyprawie na Sentosę w Singapurze pozostało nam tylko zwiedzanie najważniejszych turystycznych atrakcji Singapuru :) Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od spaceru po Dzielnicy arabskiej pełnej klimatycznych niskich, kolorowych domków, sklepów z przepiękny i materiałami (krawcowym i fanom szycia odradzamy zabieranie tam gotówki ;), wonnymi perfumami.....oczywiście nad cała dzielnicą górowały olbrzymie szklane i metalowe drapacze chmur. Nawet meczet wydawał sie przez nie przytłoczony. Naszym następnym celem był opisywany w przewodniku jako "romantyczny powrót w czasy kolonialne" spacer szlakiem zabytków z tamtych czasów. Rzeczywiście po drodze widziałyśmy kilka pięknych starych budynków, z których największe wrażenie zrobił hotel Raffles. Naszą wycieczkę w połowie trasy przerwała nieodłączna w tych dniach Formuła 1 i zamknięte w tej okolicy ulice.
Zeszłyśmy więc do podziemi( które dzięki F1 poznaliśmy dość dobrze) i wyruszyłyśmy do Gardens by the bay. Na ogromnym terenie położonym nad zatoka usytuowany jest pełen kolorów ogród podzielony tematycznie na różne obszary. Jest więc ogród chiński, indyjski, dla dzieci, a nad całością górują w iście singapurskim stylu metalowe konstrukcje przypominające drzewa połączone kładkami. Po wjechaniu na góre rozciąga się z stamtąd przepiękny widok na Singapur i położone na dole ogrody. Naprawdę warto wjechać na górę :)
Po spacerze po ogrodach ruszyłyśmy w pobliże głównej atrakcji i symbolu Singapuru Merliona, naszego pierwszego kota. I tu spoiler: jeżeli chcesz się zachwycić singapurskim Merlionem, najpierw jedż na nabrzeże a dopiero potem na Sentosę....gdzie atrapa Merliona jest jakieś 2 razy większa. Dla ciekawych dlaczego to lew z płetwami jest symbolem Singapuru, krótka historia opowiedziana przez miejscowego przewodnika. Zgodnie z legendą gdy założyciel Singapuru przybył na to miejsce zobaczył w nocy lwa. Rano po lwie nie było już śladu, natomiast symbol pozostał, otrzymał tylko płetwy w związku z tym że w tej okolicy umiejętność pływania bardzo się przydaje :). Według ekspertów z singapurskiego Zoo w tej okolicy lwy nie występują, więc do końca nie wiadomo co tak naprawdę widział założyciel Singapuru. Nie pozostały też informacje pod wpływem jakich środków wtedy był wpływem ;).
Przed opuszczeniem Singapuru postanowiłyśmy wybrać sie na obiad do modnej i kolorowej dzielnicy pełnej knajpek i barów Clark bay. Okazało się ono być mocno skomercjalizowanym miejscem pełnym miedzynarodowych restauracji i pubów pustym o tej porze ( przypuszczamy że turyści tłumnie przybywają tu w nocy). Dlatego ostatecznie obiad zjadłyśmy w naszej małej indyjskiej dzielnicy i wyruszyłyśmy w dalszą drogę do naszego następnego etapu: Kuching.
Kilka przemysleń i porad na temat Singapuru:
1. Rok 2015 to rok w którym singapurczycy świętują 65lecie powstania swojego Państwa. W związku z tym wszędzie pełno jest kolorowych informacji na ten temat, ulotek i kiczowatych papierowych i materiałowych gigantycznych ozdób....zdecydowanie nie w stylu europejskim
2. Krótka porada jak poruszać sie po Singapurze. Singapur to miasto centrów handlowych ( znajdziecie tu dużo europejskich marek np. mango, mothercare, zara, body shop i np. czeską batę) i podziemi ( którymi jak przypuszczamy można poruszać się po mieście bez wychodzenia na zewnątrz ). Stąd do większości atrakcji dociera się najłatwiej przechodząc przez jakieś centrum handlowe i podróżując metrem. Nie warto próbować zorientować sie w terenie chodząc po dworze gdyż wieżowce zasłaniają większość atrakcji i utrudniają orientację w terenie.
3. Singapur to miasto słynne z zakazów. Przykładowe na zdjęciu.