Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Sri Lanka - podróż która prawie się nie odbyła    Pociągiem wśród pól herbaty do Małej Anglii
Zwiń mapę
2019
01
mar

Pociągiem wśród pól herbaty do Małej Anglii

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Nuwara Eliya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13800 km
 
Jazda autobusem na Sri Lance dostarcza dużo wrażeń, jednak jadąc pociągiem można ich doświadczyć jeszcze więcej. Pociągi są tanie, państwowe, rzadko jeżdżące i masakrycznie wręcz zatłoczone. Teoretycznie można rezerwować na nie bilety przez internet jednak kosztuje to sporo dolarów :) .
Na różnego typu blogach: jest dużo wskazówek jak sobie radzić , choć oczywiście jak się okazało nie ma jak praktyka :).
Po przeczytaniu komentarzy na grupę FB: Sri Lanka- Polska grupa entuzjastów Cejlonu zdecydowałyśmy się na sprytny jak się nam wydawało sposób dostania się do pociągu tj. dojazd na stację poza Kandy: Peradeniya. Wsiadłyśmy w tuktuki( 600 rupii za sztukę), pędem przejechałyśmy przez Kandy i dotarłyśmy na starą stację z końca 19 wieku. Jak się okazało takich spryciarzy jak my był cały peron :) i kiedy pociąg juz nadjechał spóźniony i tłum rzucił się do środka, z naszymi wielkimi plecakami nie miałyśmy szans.
Nagle stałyśmy same na peronie i patrzyłyśmy bezradnie na zatłoczone wejścia do wagonów gdzie trudno upchnąć by było szczupłego Lankijczyka nie mówiąc już o dziewczynie z wielkim plecakiem :) z pomocą przyszli nam... konduktorzy : pokrzyczeli, powpychali ludzi na siłę do środka i następnie dopchali nas. Przez chwile zawisłam na schodach na zewnątrz z wizja jazdy na schodach z plecakiem na plechach jednak pomocny lankijczyk popchnął mnie mocno do przodu i zablokował drzwi ręką bym w momencie hamowania nie wypadła na zewnątrz .... Przy wsiadaniu zostałyśmy rozdzielone, więc ostatecznie my stałyśmy z Magdą w jednym końcu drugiej klasy, a Asia z Anią w drugim. Magda szybko zaczęła wdrażanie planu poprawy naszej sytuacji: wypatrzyła obok nas schowek na bagaże gdzie schowałyśmy nasze duże plecaki i szybko przecisnęłysmy sie do drugiego wagonu , gdzie zrobiło się luźniej i komfortowo bez ściski przestałyśmy sobie 2,5 h ( z 4h podróży)zanim ludzie zaczęli wysiadać i pozwalniały się miejsca. Nawet nie musiałyśmy dźwigać naszych bagaży, gdyż sierdzący obok nas Lankijczycy zaoferowali się nam go potrzymać ( jest to powszechnie praktykowane w tym kraju).Oczywiście na początku liczyliśmy, że miejsce zwolni się szybciej, jednak młoda para, którą sobie upatrzyłyśmy, jak i większość pasażerów jechała jednak dłuższy dystans, więc nasz chytry plan się nie powiódł. Jak się okazało usiadłyśmy w idealnym czasie i po idealnej prawej(patrząc w kierunku jazdy )stronie, więc skorzystałyśmy z szeroko reklamowanej opcji podziwiania przepięknych pól herbacianych, gór i strumyków. Jak się okazało pomysł Magdy okazał się być świetny, Ani i Asi nie udało sie tak komfortowo odbyć podróży ani wykonać żadnych zdjeć.
Na stacji Nanu oya czekał już na nas z busem nasz przewodnik na wycieczkę po okolicy Nuwera Elija, który zawiózł nas na chwilę na nasze miejsce noclegowe: Surija Guest house, a następnie do fabryki herbaty Blue Field Tea, gdzie poznaliśmy tutejszy proces produkcji czarnej herbaty ( opis przy zdjęciach) i poznałyśmy znaczenie tajemniczych skrótów, które mówią o jakości i mocy herbaty(od najsłabszej i o największych liściach ): OPA, OP, PEKOE, BOP,BOPF i Dust ( ostatnia to proszek, który wkładają np. W torebki liptona czy PG). Degustowałyśmy też herbatę BOP, która okazała się być bardzo smaczna i w sklepiku fabrycznym zakupiłyśmy przepyszne mieszanki herbat z owocami i kwiatami. Generalnie polecamy tą fabrykę do zwiedzania: przewodnik wyjaśnia wszystko bardzo szczegółowo, pokazuje próbki herbat na różnych etapach przetwarzania, opowiada o ciekawostkach ( np. o tym że z 5kg świeżych liści herbaty powstaje tylko 1 kg gotowego produktu, a zbieracze zbierają codziennie od 20 do 40kg liści),a zwiedzanie odbywa się na hali produkcyjnej co pozwala na obejrzenie procesu z bliska i zrobienie ( oczywiście za drobną opłata zdjęć pracujących przy maszynach).
Po zwiedzaniu fabryki ruszyłyśmy podziwiać największy w okolicy ponad 100 metrowy wodospad Rambora Falls, 729 na świecie ;). Przy wodospadzie istnieje możliwość kąpieli, o czym nie wiedziałyśmy a co bardzo by nam się przydało po dość długiej i stromej wędrówce na górę po schodach. Stopy jednak udało się nam miło schłodzić :)
Po wyczerpującej wędrówce dostaliśmy w nagrodę od naszego przewodnika : wodę i lokalne ryżowe pikantne chrupki, musiałyśmy wyglądać dość kiepsko :D. Po wodospadzie odwiedziliśmy jeszcze jedną fabrykę herbaty - jedną z największych w okolicy Damro, jednak nie zrobiła ona na nas już takiego wrażenia, przewodniczka bardzo się spieszyła, fabrykę oglądało się zza zamkniętych szyb, herbata nie była już tak smaczna, a w sklepiku można było kupić jedynie ( poza czarnymi i zielonymi) herbaty aromatyzowane. I nawet sprzedawca , który stwierdził, że z Magdą " together we are cute" nie przekonał nas do zakupów ;).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (58)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021