Samolot wjeżdża na pas startowy. To, co odróżnia FinnAir od dotychczasowych samolotów, którymi lataliśmy to małe telewizorki sterczące z sufitu. Podczas startu wyświetla się na nich to, co prawdopodobnie widzi pilot :) jedni są zachwyceni inni lekko przestraszeni. Ja z Dorotką siedzimy za Magdą i Maćkiem, Ania i Grześ usadzeni są kilka rzędów dalej.
W trakcie podróży dostajemy coś do picia oraz bułkę. Magda stwierdza, że podane kanapki nie umywają się do kanapek jej mamy, a Grześ postanawia już nigdy więcej nie pić piwa w samolocie :)
W samolocie wreszcie pokazuje się Misia i Edmund, który pierwszy raz leci samolotem. (O Edmundzie i Misi więcej wkrótce...teraz napiszę tylko, że pozdrawiają oni Miśka, Przepitka, całą ekipę, która została w domu oraz Uszatego i Poliego - Misia przesyła buziaki)
Po godzinie i 40 minutach lądujemy w Helsinkach. To, co rzuca się od razu w oczy (przynajmniej mi - Muminowi to Muminki :)) Już wiem, że w drodze powrotnej wydam tu sporo pieniędzy na muminkowe gadżety. Przemieszczając się do bramy 31, z której będziemy odprawiani na lot do Deli, odwiedzamy jeszcze pare sklepów - w tym sklep z alkoholem - naszym podstawowym przez następny dwa tygodnie stosowanym wewnętrznie środkiem odkażającym...
Po drodze do bramy mijamy kolejne drogowskazy z napisami: "More shops 3 minutes"
Za bramą 31 znajduje się brama 32 a na jej obszarze legowiska, które natychmiast wszyscy zajmują. JA natomiast wyciągam laptopa i zaczynam opisywać podróż.
Oczywiście będą też zdjęcia, ale ponieważ czytnik kart jest w bagażu rejsowym...zdjęcia będą później...