Wjeżdzamy do Nidy - jednak wszędzie jest pełno samochdów i nie ma za bardzo gdzie stanąć. Postanawiamy więc najpierw udać się na plażę, a potem dopiero wrócić. A na plaży strasznie dmucha i jest zimno :)) Na szczęście mamy piłkę do siatkówki i latawca, wieć mamy co robić :))
17:16 - opuszczamy plaże. Po drodze do samochodu - Karolina z Piotrem zauważają atrapę Łosia. Zaczynają się do niego skradać, chcąc mnie nabrać, że to prawdziwe zwierze. Skradają się więc powolutku a ja wyciągam aparat i każe im zwolnić, gdy nagle atrapa ożywa!!! :) Okazuje się, że w lesie stoi prawdziwy Łoś - patrz fotki. Łoś wcale się nie boi - pozuje do zdjęć, a fotografów przybywa. Nie boi się też i podchodzi coraz bliżej. My jednak nie chcemy bliskiego spotkania z Łosiem i oddalamy sie od niego.
W Nidzie udajemy się na posiłek - bardzo dobry, chociaż znowu czekamy bardzo długo na jedzenie.
W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o jedną z 3 Kop (wydm) ma Mierzeji i o 23:00 jesteśmy już w Hostelu.