Zwiedzanie wilna zaczynamy o 10:00 rano - do naszego hostelu przyszła pani przewodnik na umówioną wcześniej czterogodzinną wycieczkę po wileńskiej starówce. Tym razem pogoda spisała się na medal. Pani Grażyna również! Po „wszystkim”, czyli odwiedzinach w 300 kościołach i urokliwych uliczkach Wilna, udaliśmy się na zasłużony obiad i chwilę odpoczynku przed zakupami na straganach starego miasta. Męska część naszej wycieczki z wielką radością kupiła różne części biżuterii dla swoich pań i o 17:30 zebraliśmy się ponownie na naszej Bernardinu gatve w celu ustalenia dalszego planu operacyjnego. Nastąpił chwilowy rozłam – państwo K. wyrazili chęć udania się na wieżę telewizyjną, pan M.został w hostelu, Zwierz zapadł się pod ziemię, a reszta składu wyruszyła dzielnie w dalszą trasę na Zarzecze, do kolejnego (niestety zamkniętego) kościoła i zamek Giedymina. Po zmroku, znowu wszyscy razem, odbyliśmy ostatni wileński spacer. Poszukiwania pubu zakończyły się na ul. Pilies, gdzie wypróbowaliśmy 3 litrowe kufle piwem (z zawartością) oraz słynne przekąski (tak, tak, niektórzy naprawdę zjedli świńskie ryjki i uszka : ))
A skoro już o jedzeniu mowa, to najczęstszym chyba zwrotem używanym podczas całej wyprawy było "Może byśmy coś zjedli"...a przyznać trzeba że jedzenie mają naprawdę bardzo smaczne.
Jakby ktoś chciał skorzystać z usług Pani Grażyny, to tu: http://www.wilno.name można się wszystkiego dowiedzieć.