Niestety jest poniedziałek i muzea są zamknięte, dlatego dom Fridy Kahlo oglądamy z zewnątrz. Następnie idziemy na pobliski market, gdzie serwują tostadas – mocno spieczona tortilla pokryta sałatką – warzywną, z owocami morza, z krewetkami, z kurczakiem, tuńczykiem itp. Tłum ludzi przyjmuje zamówienia, a dwóch facetów za lada z sałatkami przygotowuje tostadas nakładając na nie sałatki z prędkością światła . Syci kończymy wyprawę z naszą przewodniczką, która zostawia nas na targu z rzemiosłem Ciudadela. Kiedy jest już ciemno i wszystkie stoiska zostają zamknięte opuszczamy targ i udajemy się na poszukiwanie Zona Rosa – dzielnica miasta Meksyk, która kiedyś słynęła z dobrej jakości sklepów i knajpek. Nazwa dzielnicy pochodzi od zwyczaju malowania drzew na różowo. Obecnie większość knajp i sklepów zniknęła z tego obszaru, a przyczyną było „przejęcie” dzielnicy przez gejów i lesbijki. Po dość długim marszu spotkaliśmy jedynie 4 starszych amerykanów ubranych w ogrodniczki. Mieliśmy już dosyć tego marszu, ale Maciek się nie poddawał. W końcu wsadził nas w metro i tak znaleźliśmy się w zona rosa w szwajcarskiej knajpce . Jak się okazało następnego dnia, gdybyśmy z metra wyszli innym miejscem znaleźlibyśmy to czego szukaliśmy, a tak spędziliśmy miło resztę wieczoru w szwajcarskich klimatach zajadając się czekoladowym fondue z meksykańskiej czekolady z owocami.