Jest godzina 13, udało mi się wstać z łóżka i ruszamy na miasto. Ludzie są poubierani jakby szli na stok. Jest strasznie zimno. Najpierw zwiedzamy Aboa Vetus& Ars Nova – muzeum w podziemiach którego jest odkopane średniowieczne miasto (mogliby coś takiego zrobić w Gdańsku), a na górnych piętrach nowoczesna sztuka. Następnie przez stary rynek udajemy się do Katedry w Turku – w środku jest BARDZO ciepło. Jest to świątynia luterańska z 13 wieku. Kolejny punkt na dzisiaj to zamek w Turku. Jeździ do niego autobus nr 1, ten sam, który przywiózł nas z lotniska…tylko gdzie jest jego przystanek. Poszukiwania przystanku kończymy w domu towarowym, gdzie Dorotka kupuje dodatkowe rękawiczki. Korzystamy też z okazji i rozpoczynamy proces realizacji muminkowych zamówień :) po czym opuszczamy sklep i idziemy dalej szukać przystanku – znajdujemy go i w końcu lądujemy na zamku, a zamek naprawdę warto zobaczyć.
Wieczorem wracamy do centrum, wrzucamy coś na ruszt. Jest już ciemno i robi się coraz zimniej – pora wracać do hotelu. Nie wiem jak ci ludzie wytrzymują te temperatury, nie rozumiem też jak mogą w taką pogodę jeździć na rowerach…plan na jutro – ponieważ jest zimno, bardzo zimno będziemy robić to co Muminki lubią najbardziej – ruszamy na zakupy szlakiem centrów handlowych – nic innego nie przychodzi nam do głowy w taką pogodę – jutro jest poniedziałek i wszystkie atrakcje są zamknięte. Sauny, których jest dużo nad rzeką czynne są w lato, świat Muminków otwierają na chwilę dopiero 19 lutego, kiedy dzieci zaczynają tu ferie. Zostają więc tylko zakupy :), oby tylko portfel zniósł tutejsze ceny….