Aby znaleźć się w Manili należy: przyjechać samochodem na Rębiechowo, następnie polecieć samolotem (tylko trochę większym od helikoptera) do Frankfurtu nad Menem, skorzystać z lotniskowego autobusu, skytrain'a oraz piechotą przewędrować do odpowiedniej bramki, wsiąść do samolotu (dużego) tajemniczych lini Cathay (są w porządku i dobrze karmią), lecieć, lecieć, lecieć przez wiele godzin, sprawnie przesiąść się do kolejnego samolotu w Hong Kongu i w końcu...wylądować w stolicy Filipin. Tadam! To właśnie w ciągu ostatnich 24 godzin zrobiła połowa DAMY - a dokładniej mówiąc: MA. Ale co ta MA ma! Mimo takiej długiej podróźy MA ma nadal dobry humor i entuzjazm (który zwiększył się znacząco po skorzystaniu z prysznica).
Trzymajcie za nas kciuki, pozdrawiamy z hotelu White Knight w Intramuros, z Manili!
Ps Specjalne filipińskie pozdrowienia dla pierwszej połowy DAMY oraz...małego Filipa :) (A)