Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Kuba – MAD wyprawa w rytmie reggaeton    Kuba – czyli ¾ DAMY wyrusza na zachód.
Zwiń mapę
2020
31
sty

Kuba – czyli ¾ DAMY wyrusza na zachód.

 
Polska
Polska, Gdynia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
To, co dobre dla filmu, nie zawsze sprawdza się na wakacjach. Trzęsienie ziemi – silne i dosłowne – owszem, było, i to na dwa dni przed naszym wylotem na Kubę. Aby nie dopuścić do nadmiaru niepotrzebnego napięcia, które mogłoby się wymknąć spod kontroli przyjęłyśmy zasadę “pij – kiedy masz ochotę (nawet jeśli to 10:00 rano), śpij kiedy masz ochotę (nawet jeśli to 17:00), a przede wszystkim tańcz kiedy tylko możesz”. Obserwacja Kubańczyków pozawala sądzić, że powyższe zasady są i przez nich w różnym zakresie praktykowane, aby mierzyć się z trudną codziennością…
A to moja (Asi) opowieść o 11,5 dniowym pobycie na Królowej Karaibów w lutym/marcu 2020r., w przeddzień epidemii koronawirusa, która zamknęła granice (w momencie pisania tego tekstu na czas bliżej nieokreślony).

Jest plan i chęć – jest realizacja. Jeszcze nie opadł pył po wyprawie na Sri Lankę, a DAMA zaczęła wymyślać nowy kierunek. Jak pokazały ostatnie lata, ten wybór jest najtrudniejszy i trwa najdłużej. Wszystkie kolejne ustalenia i rozterki (np czy szampon w kostce zda egzamin?:) to pestka w porównaniu z wertowaniem mapy. Już od jakiegoś czasu przymierzałyśmy się do zmiany strony świata z bardzo dalekiego wschodu na bardzo daleki zachód i w tym roku ostatecznie zdecydowałyśmy się na ten krok. Choć moim pierwszym pomysłem była Dominikana, to w ciągu pół sekundy przystałam na sugestię Doroty, aby wybrać się na Kubę – i to był nasz strzał w dziesiątkę. Kuba gdzieś krążyła w dawnych planach, a kubański książkowy przewodnik Magdy zdążył już odwiedzić wyspę 3 razy. Dzięki znanemu filmowi edukacyjnemu pt. “Oszukać przeznaczenie” wiadomo, że oczywiście przeznaczenia nie da się zwieść i nasze odwiedziny na Kubie miały się dopełnić. Rok 2020 to był właśnie ten rok!
Niestety ze względu na niedawny powrót Ani do pracy drużyna DAMY zmniejszyła się o swoje jedno “A” , zmieniając się w DAM – a raczej MAD! Aniu, następnym razem…!
Zgodnie z planem wyleciałyśmy z Gdańska 31. stycznia 2020r. o 06:30 rano, we trójkę, jedynie z bagażem podręcznym (niech żyje!) i po dwudziestu godzinach i dziwnym połączeniu lotniczym (Gdańsk – Amsterdam – Paryż) dotarłyśmy do Havany. Lot na zachód to niekończący się dzień i średniej jakości samolot Air France, w którym niezbyt obficie karmią (ach, te rozpieszczone, żarłoczne turystki…!). Ja, podobnie jak kiedyś w przeszłości, wylatywałam przeziębiona, ale i tym razem tropikalny klimat uleczył mnie raz – dwa. Na hawańskim terminalu lotniczym prezentowałyśmy się zatem dość typowo – wymiętolone, z wzorami foteli lotniczych odbitymi na policzkach, zaspane, ja – zakatarzona. A mimo to, pierwsze z czym się spotkałyśmy, to sympatyczna reakcja celnika, którego zadaniem jest kontrola nielegalnego importu. W naszym przypadku polegała ona jedynie na zrobieniu eleganckiego obrotu z plecakiem przed urzędnikiem – trochę jak na wybiegu dla modelek. To wszystko! Można by przypuszczać, że w kraju w którym rządzi dyktatura tego typu procedury są będą ostrzejsze, ale być może nasza prezencja i fakt, że miałyśmy tylko plecaki jednoznacznie wskazywały, że nie mamy żadnych złych zamiarów. A może … tam po prostu tak jest! Niezależnie od poziomu wymiętolenia, wyglądu, wieku, być może sam fakt bycia kobietą daje pewne fory. Stawiam również na kolor skóry, a dla zaawansowanych, co będzie opisane później – umiejętności taneczne. Te ostatnie są na Kubie na prawdę wysoko cenione, bo to zdecydowanie kraj, który kocha muzykę.
Na lotnisku czekał na nas chłopak z napisanymi naszymi imionami – znak, że zamówiona taksówka po nas przyjechała. Po wymianie pieniędzy w lotniskowym “walutomacie” spotkałyśmy się z taksówkarzem i niespodziewanie zaliczyłyśmy już pierwszego wieczoru przejazd najprawdziwszym oldtimerem. I to całkiem długi przejazd – trasa lotnisko – Hawana zajmuje około 40 minut. Niebieski amerykański klasyk dowiózł nas do miejsca naszego pierwszego noclegu, kamienicy położonej przy Placu Rewolucji, o krok od Maleconu, na styku Havana Centro i Havana Vieja. Dobrze, że domyślny kierowca wysiadł z nami – oszczędziło nam to pierwszych nerwów. Zrobiło się już późno i ciemno, a domofon w mieszkaniu naszego hosta nie odpowiadał. Taksówkarz był na tyle uprzejmy, że zadzwonił na numer telefonu, który mu podałam i wkrótce nasz gospodarz (Alejandro) się pojawił, a my mogłyśmy w końcu przekonać się jak może wyglądać serwis airbnb, z którego nigdy wcześniej nie korzystałyśmy. Dwie pierwsze kubańskie noce spędziłyśmy w mieszkaniu rodziców Alejandro, w pokoju na końcu długiego korytarza. Do pokoju przylegała nasza prywatna łazienka, w której… pierwszej nocy nie umiałyśmy zgasić światła (co za gapy:). W piątek wieczorem liczyło się jednak tylko to, aby w końcu się umyć i położyć spać, co niezwłocznie zrobiłyśmy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2020-11-08 18:21
Ciekawe się czyta...
 
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021