Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Kuba – MAD wyprawa w rytmie reggaeton    Hola Havana! (Vieja)
Zwiń mapę
2020
01
lut

Hola Havana! (Vieja)

 
Kuba
Kuba, Havana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8599 km
 
Ponieważ “wstawać – zwiedzać!” to jedna z zasad, której hołdujemy, w sobotę rano, po śniadaniu przygotowanym przez mamę Alejandro udałyśmy się na zwiedzanie najstarszej części Hawany (Havana Vieja). Choć mama Alejandro rozmawiała z nami tylko po hiszpańsku (tłumacząc np składniki śniadania), to już nasza przewodniczka z Free Walking Tour mówiła wyśmienitym angielskim, a cały spacer z nią był – przynajmniej w mojej opinii- bardzo interesujący. Razem z niewielką grupą podobnie jak my białych turystów (chciałam napisać “Europejskich”, ale byli wśród nich również Australijczycy) przez dobre 3 godziny zwiedzałyśmy uliczki starego miasta, niedawno w dużej części odrestaurowanego (z okazji obchodów 500- lecia Hawany). Dziewczyna, która nas oprowadzała zastrzegła, że rzeczywistość kubańska jest trudna do zrozumienia, nawet dla Kubańczyków i pełna niespodzianek i paradoksów. To prawda być może dla reszty świata, ale dla nas, Polaków… niestety, zbyt wiele z tych dziwactw było również naszym udziałem w niedalekiej przeszłości. I te polskie akcenty! Oprócz samochodów – maluchów, dowiedziałyśmy się również, że sprzedaż towarów na kartki (nadal praktykowana) jest pomysłem zaczerpniętym z Polski, a osobą, która przyczyniła się do ocieplenia stosunków na linii państwo – kościół był papież Polak, Juan Pablo Segundo.
Po zakończeniu wycieczki usiadłyśmy w pobliskiej knajpce na kawę i przy tej okazji porozmawiałyśmy pierwszy i jedyny raz na Kubie z Polakami, wieloletnimi emigrantami do Stanów. Byli rodziną z dwójką dzieci, a ich plan podróży znacznie różnił się od naszego. Wydaje mi się również, że ich odczucia co do samego kraju były inne – ale to, jak się wielokrotnie przekonałyśmy, jest czymś bardzo indywidualnym. Na mnie stara Havana wywarła bardzo pozytywne wrażenie, przede wszystkim zaskakując swoją urodą, placami w stylu hiszpańskim i tego typu urokiem, który trudno opisać słowami. Pierwszego dnia na wyspie zjadłyśmy obiad w restauracji, którą polecili nam nasi amerykańsko-polscy znajomi i przy tej okazji dowiedziałyśmy się, że w razie czego mamy asa w rękawie- zegarek Doroty! Kelner, przyjmując zamówienie, zaproponował Dorocie (pół-żartem, a może serio?) kupno tegoż zegarka, w razie kłopotów z pieniędzmi poszedłby on zatem na pierwszy ogień :)
Zdążyłyśmy odwiedzić hawański zadaszony targ i chwilę przespacerować się ulicami, gdy złapał nas deszcz. Ten czas postanowiłyśmy spędzić na drinku w “Kilometro zero”, gdzie dołączyła do nas pewna dziewczyna - Francuzka. Ten sam bar odwiedziłyśmy ponownie ostatniego wieczoru w Hawanie.
Ponieważ deszcz nie ustawał, wróciłyśmy do mieszkania. Poprosiłyśmy Alejandro o zamówienie nam na kolejny poranek taxi collectivo i (pełne wiary w to, że przyjedzie) poszłyśmy spać. Trochę zmartwiło mnie to, że taxi miało pojawić się dopiero ok 10-11:00, czyli późno, być może zbyt późno jak na zamówioną wycieczkę konną w Viniales, ale nie miałyśmy już na to wpływu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021