O świcie, czyli przed 5 rano, po szybkim nocnym pakowaniu (u niektórych)i po regenerującej drzemce (albo po nocy spędzonej na dopisaniu ostatnich zawodowych spraw przed wyjazdem) ruszamy w kolejną podróż. Znowu tylko z bagażami podręcznymi, wypełnionymi kosmetykami w formie sucheh (co staje się już standardem), za to z dodatkowymi akcesoriami:
- zapasem maseczek(wg informacji na stronie https://www.visitmorocco.com/ musimy je nosić cały czas, również na zewnątrz, ale po cichu liczymy, że nie będzie to aż tak restrykcyjnie wymagane przy temperaturze pow. 20 st.)
- paszportami covidowymi
- wypełnionymi drukami zdrowotnymi, które pozwolą się nam przetransferować przez Hiszpanię i wjechać do Maroka.
Teoretycznie nie potrzebujemy nigdzie wyników testów na covid(tzw. PCR) więc ich nie mamy - jak szaleć to szaleć.