Do Deli zajeżdżamy około północy. Padało i dzięki temu powietrze nadaje się do oddychania. Oczywiście na dworcu nikt na nas nie czeka…na szczęście mamy Dorotkę, po kilku telefonach (10 zł za minutę) znajdujemy kierowcę (oczywiście nie mówi po Angielsku) i jedziemy do hotelu. Meldujemy się w hotelu Ajanta a tu miłe zaskoczenie – w hotelu nie ma wolnych pokojów i kwaterują nas w hotelu obok – o wiele lepszym. Tak więc nasze ostatnie 4 dni w Deli spędzimy w cywilizowanych warunkach!!!
Jest już po pierwszej w nocy. Spotykamy się u nas w hotelu bo skonsumować przepyszne ciasto…żałujemy że kupiliśmy tylko 1. Jutro o 9:15 śniadanie a potem ruszamy na Deli – jeszcze jeden dzień z przewodnikiem, a potem 2 dni na własną rękę.