Kolejne miejsce na trasie naszej podróży i dwa dni na odpoczynek. Nocujemy w Guest House Lavendar Hill http://www.lavenderhillgh.co.za/. Jak wskazuje nazwa wszystko jest tu lawendowe- lawendowa jest zastawa stołowa, serwetki, obrazy na ścianach, podkładki pod kubki, nawet żel pod prysznic oraz mydło do mycia rąk jest lawendowe. Na szczęście na śniadanie nie serwują lawendy. Co robimy w Knysnie - trochę włóczymy się po okolicy, spacerujemy po plaży, wspinamy się na górę przy cieśninie która oddziela Knysne od oceanu, odpoczywamy, zaglądamy do wszystkich okolicznych sklepów oraz zwiedzamy lokalny browar Mitschell’s, gdzie warzą naturalne niepasteryzowane piwo z wody deszczowej, filtrowane przez wysuszone rybie pęcherze. Oczywiście próbujemy każdego z 7 dostępnych piw i rzeczywiście każde smakuje inaczej :). Co ciekawe nasza przewodniczka po browarze Natasza okazuje się być wnuczką polskiego imigranta Zygmunta, który w wieku 13 lat w 1943 r. wylądował w RPA w Oudtshoorn po uwolnieniu z Sybiru wraz z grupą 499 innych polskich dzieci . Trochę więcej informacji na temat tej historii znajdziecie tutaj: http://feefhs.org/links/Poland/orphan/orphant.html .Wieczorami dajemy upust swoim kulinarnym fantazją - we wtorek odwiedzamy włoską knajpkę na nabrzeży, w środę knajpkę z owocami morza, znajdującą się zaraz obok tej włoskiej. Będą w Knysna koniecznie trzeba spróbować owoców morza – nie ma więc wyjście i we wtorek wcinamy małże i pizzę frutti di Mare, w środę serwujemy sobie ucztę z owoców morza dla dwojga – ostrygi, ryby, kalmary, stek z kalmara, krewetki, wszystko z pysznymi sosami – palce lizać! Tak, jedzenie to jest ta rzecz dla której na pewno warto odwiedzić Afrykę…ale nie martwcie się, odpowiednią książkę już zakupiłem, tak więc na najbliższym spotkaniu spróbujecie jak smakuje boboti :)
A i obiecany kolejny konkurs – Otóż miejscowość w której się znajdujemy – Knysna – wymawia się zupełnie inaczej niż pisze. No właśnie, jak się wymawia nazwę tej miejscowości. Z tej różnicy wynikło małe zamieszanie, bo mieliśmy jechać do innej miejscowości a Ryan przywiózł nas (według mnie) gdzie indziej. Jak się później okazało te dwie różne miejscowości to jedno i to samo :)
Monika za ostatnią poprawną odpowiedź otrzyma słonia, dla zwycięzcy tego konkursu czeka żyrafa :D