Kto by tam odpoczywał po międzykontynentalnym locie - na pewno nie my:) Po kilkukrotnym przemierzeniu lotniska w poszukiwaniu korzystnego kursu wymiany waluty :) i dojechaniu taksówką do hotelu czas, który pozostał nam do zakwaterowywania w pokoju, wykorzystałyśmy na zwiedzenie historycznej części Manili - Intramuros. Mieszkamy w klimatycznym hotelu wewnątrz terenu otoczonego murami. Juz za nami godzinne zwiedzanie okolicznych zabytków i objazd rowerową rikszą z sympatycznym przewodnikiem, który przy okazji zrobił nam pierwsze zdjęcia (na których staramy się wyglądać...lepiej niż w rzeczywistości dziś wyglądamy:). Przed nami
popołudniowy obiad/ kolacja w restauracji i być może spacer. (A)