Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Filipiny - Magdalena, no problema!    Jazda na krawędzi, czyli zwiedzamy Bohol
Zwiń mapę
2017
01
lut

Jazda na krawędzi, czyli zwiedzamy Bohol

 
Filipiny
Filipiny, Corella
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10129 km
 
Za nami dzień pełen wrażeń! Zwiedzanie wyspy rozpoczęłyśmy od podróży tricyklem do miejscowości Baclayon, gdzie mieści się drugi najstarszy kościół na Filipinach (najstarszym jest kościół Św. Augustyna w Manili. Nasz "intramurowski" hotel był położony jakieś 50m od niego). Następnie pojechałyśmy do Loboc, skąd rozpoczynają się rejsy po rzece o tej samej nazwie. Obejrzałyśmy ruiny kościoła w Loboc i około 11:00 zostałyśmy zaokrętowane na statek. W cenie rejsu jest lunch (zjadłyśmy), śpiew pani i gra gitarzysty (wysłuchałyśmy) oraz występ całej grupy pań na specjalnej platformie, przy której zatrzymuje się statek - panie śpiewają, grają na mandolinach i tańczą (zobaczyłyśmy i podziwiałyśmy). Nabrzeża rzeki są piękne - wysokie, porośnięte gęstą dżunglą. Cały rejs był bardzo miłym doświadczeniem. Następnym punktem naszego planu była wizyta w Eco-Tourism Adventure Park i zjazd na "zip-line", gdzie zawiózł nas pan na motorze (dobrze, że to tylko 4 km!). Nad rzeką Loboc rozciągnięte są metalowe liny, którymi przejeżdża się z jednej strony na drugą (my zdecydowałyśmy się na powrót gondolą). Niestety, gdy już miałyśmy kaski w rękach - rozpadał się tropikalny deszcz i zjazdy zostały wstrzymane na dobrą godzinę. Spędziłyśmy ją po prostu siedząc na szczycie wzniesienia, rozmawiając i "obserwując przyrodę". W końcu ten bujny, zielony, ogromny ogród musi zostać podlany :) Gdy deszcz ustał Magda jako pierwsza została odpowiednio "przymocowana" do liny: jedzie się w pozycji leżącej (oczywiście brzuchem w stronę ziemi :) i... tak, jest
bardzo wysoko, szybko i na pewno strasznie dla kogoś z lękiem wysokości.Dałyśmy radę i cieszyłyśmy się, że się zdecydowałyśmy - niezapomniane przeżycie i piękne widoki! Powrót gondolą dał możliwość spojrzeć na panoramę okolicy jeszcze raz na spokojnie.
Wróciłyśmy na główną drogę i za moment zatrzymałyśmy autobus jadący w stronę naszego ostatniego zaplanowanego na dziś przystanku. Byłyśmy jedynymi turystkami, panowie z obsługi przypilnowali, żebyśmy wysiadły w dobrym miejscu. Kolejny raz zostałyśmy podwiezione motorem (do wejścia do punktu widokowego Czekoladowych Wzgórz), wspięłyśmy się po schodach na górę i mogłyśmy w końcu zobaczyć najsłynniejszą atrakcję wyspy Bohol. Uwaga na marketingową nazwę: wzgórza przez większość roku są zielone, a tylko czasem zmieniają kolor na brązowy co ma kojarzyć się z czekoladą...ale czy by tak samo działały na wyobraźnię, gdyby nazywały się po prostu "Wzgórza Zielone" albo "Boholskie"?:) Tak, czekolada jest zawsze strzałem w dziesiątkę :) Wróciłyśmy do Tagbilaran kolejnym wyspiarskim autobusem (i trycyklem z dworca autobusowego do hotelu) i zjadłyśmy kolację, do której Magda wypiła coś, o kolorze płynu do spryskiwaczy. Uspokajam, że mimo iż wypiła całą szklanę wygląda dobrze i zdrowo :) Zasłużyłyśmy na dzień plażowy - jutro ruszamy na wyspę Panglao!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2017-02-01 17:27
Na Panglao koniecznie idzcie na Alona Beach do baru Aluna i pozdrówcie od nas chłopaków z GoDeep Krzysia i Mustafę.
 
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021