Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Kuba – MAD wyprawa w rytmie reggaeton    Remedios. Północne miasteczko.
Zwiń mapę
2020
07
lut

Remedios. Północne miasteczko.

 
Kuba
Kuba, Remedios
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9248 km
 
Viazul do Remedios ruszał z samego rana. Poprosiłyśmy Edenię o przygotowanie jedynie kanapek na drogę i wyjechałyśmy na północ. Sprawnie dotarłyśmy do miasteczka (choć nie bez nieprzyjemnego incydentu w autobusie, kiedy to po krótkim postoju i wyjściu z pojazdu okazało się, że jakiś dwóch mężczyzn zajęło miejsca Doroty i Magdy), odnalazłyśmy również bez większych problemów nasz nowy nocleg u Rosy Marii. Do środka wpuściła nas nieuśmiechnięta kobieta, co od razu wzbudziło moje podejrzenie, że nie jest właścicielką casy. Tak było w rzeczywistości – okazało się, że Rosa Maria napisała do mnie (a nie odczytałam…), że w dniu naszego przyjazdu spotyka się z rodziną i najprawdopodobniej nie zdąży nas przywitać. Jej miejsce zajęła zatem sąsiadka, ale wkrótce pojawiła się urocza i troskliwa Rosa. Nasz pokój okazał się całkiem spory, a cały dom Rosy – w interesującym stylu. Parterowy, od ulicy niepozorny, połączony z innymi budynkami, z widoczną ścianą frontową, a w środku kryjący eleganckie wnętrza i miłe patio. Oprócz naszego pokoju, a w zasadzie osobnego mieszkania, znajdowało się kolejne, które następnego dnia „zasiedlili” dwaj mężczyźni. Życie naszej gospodyni z pewnością było ciekawe, szkoda, po raz kolejny, że my nie mówimy po hiszpańsku tak aby się swobodnie porozumieć – Rosa rozumiała nasz angielski, niestety gorzej w nim mówiła. Jak zwykle nie sprawiło nam to dużych kłopotów z podstawową komunikacją i tak dowiedziałyśmy się, że przebywała w hotelu gdzie zaprosiła ją jakaś osoba z rodziny, która przyjechała z USA. O ile ciekawych rzeczy można by się Rosy zapytać… Jak wyglądało jej życie, kim jest z zawodu, jak to jest z tą amerykańską rodziną...Po rozpakowaniu ruszyłyśmy na podbój miasteczka, którego centrum jest plac z kościołem (jak się okazało najstarszym na Kubie) i „knajpkami”. W kościele pewien mężczyzna – nie byłyśmy do końca pewne, czy ksiądz, kościelny, czy w jakiś inny sposób związany z tym miejscem – zaproponował nam, że o nim opowie. I tak usłyszałyśmy pokrótce historię kościoła, kilka wzmianek o religii, zwróciłyśmy uwagę na rzeźbę Maryi w ciąży (faktycznie rzadki widok) i po raz kolejny wspomnienie o Janie Pawle II. Następnie ruszyłyśmy do osobliwego niedużego muzeum, w którym zaprezentowane są na przykład stroje karnawałowe. Mimo, że centrum miasteczka jest niewielkie to miałyśmy nieco problemów z odnalezieniem muzeum jak również drogi powrotnej do casy (ale cóż, nie od dziś wiadomo, że z wyczuciem kierunków jest u nas różnie – a u mnie w szczególności źle), poza tym zdecydowanie byłyśmy przed drinkami (a po nich wszystko staje się prostsze!). Popołudnie spędziłyśmy po prostu odpoczywając i dopiero wieczorem ponownie udałyśmy się na plac. Miałyśmy do wypełnienia jeszcze jedną bardzo ważną misję, która nie powiodła się za dnia. Plan brzmiał „znaleźć kierowcę, który zawiezie nas na plażę Cayo Santa Maria (a konkretnie Playa Las Gaviotas). Jak wiadomo, przynętę na wszelkie znajomości stanowi w naszym zespole Dorota, a ja tylko wykorzystuję okazje – nie minęło wiele czasu jak jakiś młody „Remediosczańczyk” widząc Dorotę zasugerował nam pójście do klubu na salsę, na co ja, kując żelazo póki gorące, odpowiedziałam, że nie potrzebujemy salsy, ale taksówkarza… W pierwszej chwili Kubańczyk pomyślał, że chcemy jechać (zapewne wrócić do jednego z hoteli na Cayo) właśnie w tym momencie, ale wytłumaczyłyśmy, że chodziło nam o poranek. To oczywiście dało się załatwić- po śniadaniu czekała na nas najprawdziwsza, oficjalna taksówka z kierowcą i...jakąś kobietą w środku. Centralny plac Remedios wieczorem staje się miejscem spotkań lokalnej młodzieży, gra muzyka w klubach, ale nie doczekałyśmy do tańców (może zaczynają się później?). Mnie szczególnie spodobało się podglądanie grupy ciemnoskórych mieszkańców, z pewnością przybyłych dawniej lub...jeszcze dawniej, z Afryki. Grali na instrumentach, śpiewali, tańczyli na placu… Ta miłość do muzyki siedzi gdzieś w człowieku w środku i po prostu musi znaleźć ujście. Wtedy jest pięknie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021