Geoblog.pl    bmilinki    Podróże    Kuba – MAD wyprawa w rytmie reggaeton    Cayo Santa Maria. Mamy was, flamingi!
Zwiń mapę
2020
08
lut

Cayo Santa Maria. Mamy was, flamingi!

 
Kuba
Kuba, Cayo Santa María
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9305 km
 
Towarzyszka naszego kierowcy okazała się pracownicą jednego z hoteli na półwyspie. Minęliśmy „bramki” (ponoć Kubańczycy nie pracujący na Cayo nie mogą tam wjechać, ale nie wiem czy nadal jest to prawda). Internetowe pogłoski mówiły też, że obcokrajowcy muszą posiadać przy sobie paszport, ale od nas absolutnie nikt go nie wymagał. Zatrzymaliśmy się na moment na stacji benzynowej gdzie kupiłyśmy wodę, w jednym z hoteli po drodze wysadziliśmy panią, a potem już bezproblemowo i szybciej niż się spodziewałam dojechaliśmy na koniec Cayo Santa Maria gdzie mieści się plaża Las Gaviotas. Półwysep jest wąski – przez dłuższą chwilę jedzie się mogąc podziwiać morze z obu jego stron. Jest również „siedliskiem” wielu ekskluzywnych hoteli. Aby dojść do plaży Las Gaviotas należy dojechać na koniec półwyspu i zrobić kilkunastominutowy spacer przez nadmorską roślinność. Należy również zakupić bilety u panów w drewnianej budce, którzy wytłumaczyli nam gdzie znajdziemy ścieżkę i ostrzegli przed krokodylami (to oczywiście żart). Las Gaviotas ma swoją dziką część, gdzie faktycznie nie uświadczymy ludzi (za to dużo słońca), ale kierując się na lewo w kilka minut doszłyśmy do drewnianych parasoli i leżaków. Spotkałyśmy również innych turystów, z pewnością z kompleksu hotelowego oddalonego nieco od plaży. Tym sposobem spędziłyśmy spokojny i wyważony dzień plażowy – bez tłumów, na ładnym piachu, w ciepłej wodzie… Nasz kierowca czekał na nas o 16:00, a w powrotnej drodze jako bonus zatrzymał się abyśmy mogły popatrzeć na … flamingi. Przy okazji umówiłyśmy się z nim aby kolejnego dnia rano zawiózł nas do Santa Clara, gdzie planowałyśmy złapać autobus do Varadero. Jeszcze nie skojarzyłyśmy, że my i niedziela i taxi – to się nie uda punktualnie…
Remedios to również miejscowość, w której z jednej strony nie sprzedano mi napoju w sklepie tylko dla Kubańczyków, a z drugiej strony... wpuszczono do restauracji tylko dla Kubańczyków. Jak widać niewiedza czasem otwiera drzwi - szukając miejsca na posiłek po prostu bezpardonowo weszłyśmy do miejsca, gdzie jacyś ludzie jedli kolację i dopiero po dobrej chwili (po zobaczeniu menu, spostrzeżeniu "ochroniarza" przy drzwiach) zorientowałyśmy się, że jesteśmy w miejscu, w którym niekoniecznie powinnyśmy się znaleźć. Nikt na szczęście (dla naszych pustych żołądków) nie próbował nas wyprosić i zjadłyśmy smaczny posiłek (w końcu mający cechy kuchni regionalnej), za który zapłaciłyśmy naprawdę niewiele (nawet doliczając "górkę" napiwku).
Wieczorem nie mogłyśmy odpuścić sobie obowiązkowego drinka. Już było wiadomo, że smakiem dziewczyn jest bardziej Mojito, a moim Pina Colada. Zorientowałyśmy się również, że to nie drinki robią się coraz słabsze, tylko my już się przyzwyczaiłyśmy do alkoholu… Na koniec opowieści o Remedios muszę wspomnieć o tym, że któregoś wieczoru jakiś facet przyczepił się do Doroty (no pewnie!) i po dość nieskładnej historii swojego życia zaproponował jej seks za pieniądze. Tylko żeby było jasne – to Dorota miała płacić… Nie skusiła się, a czy żałuje – to już inna sprawa :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bmilinki
Mumin
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 184 wpisy184 101 komentarzy101 2357 zdjęć2357 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
28.10.2021 - 28.10.2021