Wczorajsza radzastańska kolacja skłoniła mnie do przemyśleń na temat jedzenia. Pisałem już wcześniej o metalowych miseczkach, w których podają jedzenie, które przeważnie jest przepyszne. A teraz trochę dokładniej o tym co było na kolacji.
- Krem z kurczaka
- Kurczak Tandori + dip miętowy + limonka
- Warzywa z przyprawami I serem
- Ryż
- Dhali (małe fasolki) jedno z podstawowych dań w kuchni radzastańskiej, jedzone prawie codziennie, tak więc gdziekolwiek podane zawsze będzie świeże
- Przypiekane ziemniaki z przyprawami
- Kurczak curry
- Naan – białe pieczywo wyrabiane z białej mąki i jogurtu, wypiekane w tandoor – rodzaj pieca
- Cola
- Herbata
Nasza kolacja bardzo wszystkim smakowała, chociaż zupa od której zaczęliśmy przynajmniej dla mnie nie wróżyła niczego dobrego. Na kremie pływała duża plama ze śmietany, której zapach mnie odrzucił. Postanowiłem jednak zaryzykować i tak jak wszyscy wszystko dobrze wymieszałem – było przepyszne.
Jak do tej pory, jedyna rzecz, której nie odważyłem się spróbować to „Masala tea” – ale to dlatego, że za bardzo nie trawię mleka.
Masala tea – herbata, mleko, kardamon, cynamon, imbir, cukier trzcinowy i od wczorajsze przygody Maćka – przyozdobienie w postaci białych płatków kwiatów.
Często pijemy też Lassi – zwane też przez nas Lessi (jak pies). Jest to napój jogurtowy serwowany na czysto (słodko z owocami) lub na słono. Coś w stylu „Szejka”. Jako pierwsi na Lassi skusili się Magda, Dorotka i Maciek. Napój okazał się być tak dobrym i bezpiecznym (Lessi nie wróciło), że teraz pijemy go wszyscy.