Życie singielki w Indiach bywa zabawne, miłe ale i męczące. Praktycznie pierwszym pytaniem, które zadaje się kobiecie (oczywiście jeśli się ją już łaskawie zauważy ) jest pytanie, czy posiada ona męża. W stosunku do mężatek hindusi są bardzo ostrożni – starają się nie poświęcać im za wiele uwagi – zwłaszcza gdy mąż znajduje się w pobliżu.
No cóż, w przypadku panien schemat bywa ten sam, z małymi tylko modyfikacjami: w zależności od inicjatywy samych panów. Przed wszystkim wielkie zaskoczenie jak to możliwe, że tak wspaniała i piękna kobieta nie ma męża?! Dodam tutaj skromnie, że również inteligentna, więc po co mi mąż? :P no tak, rzeczywiście trudno w to uwierzyć, jeszcze trudniej się z panami nie zgodzić (po prostu nie zrozumieliby), więc wypada tylko im przytaknąć.
Oczywiście oprócz motywów kulturowych całe to zdziwienie i komplementowanie ma na celu:
- Zachęcenie do kupna czegokolwiek
- Propozycje małżeńskie - dzięki podróży do Indii będę je już mogła liczyć w dziesiątkach , ale i tak w tych propozycjach tkwi haczyk. Zaraz po tych oświadczynach następuje zdanie: „take me to Poland” (co poniektórych nie zdążyłam zapytać czy razem z pierwszą żoną i dziećmi czy tylko ich samych – takie rzeczy jednak warto ustalać na wstępie ).
Powiem szczerze, że mój zapał ostudza to bardzo skutecznie – no bo niby nie mogła bym porzucić wszystkich obowiązków, wygrzewać się cały dzień w słońcu i w sumie odpoczywać? Przyznaje się bez bicia, że gotować nie umiem, no ale ja przecież byłabym do bycia piękną…gotować mogłaby inna żona ale nie – małżeństwo to transakcja wiązana – żegnajcie Indie – witaj Polsko, tylko że z hinduskim mężem. Może panowie w Indiach wyobrażają sobie, że oni siedziby w domu przed TV, a ja bym pracowała i zajmowała się domem? Rajskie życie, zwłaszcza po tym wysiłku włożonym w dostarczanie rodzinie kasy w Indiach.
No tak, ale w takim przypadku to ja jednak wole kogoś na kogo można pokrzyczeć w znanym mi języku i kogoś kto to zrozumie
Magda